Kiedyś byliśmy zwykłymi ludźmi.
Mayumi wpatrywała się w sufit ze spokojnym wyrazem twarzy. Jej oczy, choć tak bardzo przygaszone, wyrażały swego rodzaju ulgę. Delikatnie rozchylone usta możliwe że unosiły się lekko, jakoby w błogim uśmiechu. Sińce pod oczami sprawiały jednak wrażenie niesamowitego zmęczenia, a zaschnięte łzy na zapadniętych policzkach wyglądały jak zamarznięte krople deszczu, ów srebrzysta tafla odbijała światło niczym tarcza. Zamglone tęczówki były jednak takie… martwe.
Kiedyś nasze życie było cenniejsze.
Złowroga cisza zagnieździła się w zakamarkach ośrodka, szydząc cicho ze śmierci, która panoszyła się dumnie, licząc na palcach swoje ofiary. Jarzeniówki migały dziko, wypuszczając z siebie iskry. Lada moment mogło dojść do zapłonu, jednakże w pomieszczeniu nie było nikogo żywego. Na podłodze spoczywały brudne narzędzia, krwawe strzykawki, porozrzucane przybory lekarskie i ampułki, a temu wszystkiemu towarzyszyły porozsypywane leki oraz tuzin trupów.
Kiedyś byliśmy inni.
Mały palec u prawej ręki Mayumi drgnął nagle, tchnięty nieodgadnioną siłą. Niejeden stwierdziłby, iż to był tylko skurcz, ale gdy po chwili rozległ się jakiś dziwny, świszczący dźwięk, można było chociaż spróbować nazwać to życiem. Cisza mogła zacząć napawać się cudzym oddechem, a śmierć skuliła się w kącie, wściekła i zła, że ktoś mógł to przeżyć.
Bo gdy Mayumi zaczerpnęła łapczywie powietrza, jej zielone tęczówki żywo rozbłysły, by zmienić barwę na krwistoczerwoną. Popękane żyłki szpeciły mokre białko a sinawe cienie zmniejszyły się, ustępując miejsca nabrzmiałym żyłom, uwypuklającym się mocno pod skórą. Niegdyś czarne jak smoła włosy zaczynały mienić się kolorem przygaszonej czerwieni milimetr po milimetrze, zmieniając ich naturalny kolor i długość. Okaleczone ciało zaś regenerowało się samoistnie z charakterystycznym sykiem palonej skóry. Lekki dym unosił się znad zabliźnionych ran, jednakże niektóre ze szram otwierały się na nowo, wypuszczając z krwi ciemną truciznę.
Mayumi wróciła z zaświatów.
I można by rzec, że ów stwierdzenie było nad wyraz, jednakże tak właśnie pisała się prawda. Były żołnierz zmarł kilka godzin po podaniu mutagenu, ale organizm zwalczył w sobie infekcję, rodząc nowe komórki, nowe tkanki, nową krew — tworząc nową Mayumi.
Mutagen zrodził hybrydę.
Rozbiegane, dzikie spojrzenie, niemal zwierzęce, błądziło po zdewastowanym suficie ośrodka eksperymentalnego. Serce kobiety tłukło się w piersi tak mocno i szybko, jakby gotowe do wyrwania się na zewnątrz. Zdrętwiałe kończyny zaczynały się wreszcie rozluźniać, wszelka sztywność opuszczała jej przerażone i inne ciało. Wtem jednak krew nabiegła do ust, odcinając ją od powietrza. Zaskoczona zaczęła się krztusić, zerwała się z metalowego łóżka i upadła na podłogę, wylądowawszy na równie zimnych kafelkach, które obryzgała ciemną juchą. Wymiociny nie miały końca, ale gdy do jej uszu dotarł rozrywający bębenki wrzask, organizm jakby sam stracił potrzebę na wydalenie z siebie całej trucizny gnieżdżącej się gdzieś głęboko we krwi. Mayumi obejrzała się nerwowo za siebie i nim zdążyła jakkolwiek zareagować, dłoń wrzeszczącego mężczyzny przebiła jej lewe płuco, a dziwne mrowienie otuliło ciało, przyprawiając ją o drgawki. To był elektrowstrząs, błyskawica, która okalała męską rękę i wydawała z siebie iskrzący, irytujący dźwięk.
Nie rozpoznała mężczyzny od razu. Stojący przed nią niemalże demon był wysoki, miał ciemną, jakby przypaloną skórę i długie, białe, srebrzyste wręcz włosy. Oczy raziły fioletem w jednym i czerwienią w drugim, a olbrzymie ręce złączone w palcach błoną wystawały z jego pleców, uderzając o siebie niezrozumiale i dziwnie głucho. Dopiero ironiczny uśmiech, który wychwyciły jej nad wyraz ostro widzące oczy, rozpoznały w nim Sasuke Uchiha, również byłego żołnierza, przyjaciela, niemal brata, a już na pewno rodzinę.
— Ty sukin-sukinsynu — wycharczała, czując jak krew na nowo wypełnia jej usta. Resztkami sił wyciągnęła ku niemu dłoń, a zamknąwszy ją w pięść, uderzyła mężczyznę z takim impetem, że ten odleciał na pół metra i zatrzymał się gdzieś na ścianie, przewracając stół z narzędziami.
Była zaskoczona, przerażona i cholernie podekscytowana, a także dumna. Zawyła jednak z bólu, gdy płuco zrastało się, a kiedy zrozumiała, że dziura w jej klatce piersiowej już nie istnieje, omal nie zemdlała.
Rozkojarzona nie zauważyła, jak Sasuke biegł w jej stronę w towarzystwie wzburzonych błyskawic i wpadła z łoskotem w lustro, które roztrzaskało się pod ciężarem, i rozsypało na drobne kawałki. Jęknęła bardziej ze złości niż bólu i powstawszy z kolan, rzuciła się na mężczyznę z dzikim krzykiem, dotykając jego twarzy swoimi drobnymi, acz silnymi dłońmi.
Czerwone paznokcie u rąk urosły w przypływie szału, stały się krwistymi szponami, które wbiły się w skórę mężczyzny i rozerwały ją do mięsa, na strzępki. Mayumi nie poprzestała, wpadłszy w nieopisany amok, wciąż szarpiąc skórę swojej ofiary, która wrzeszczała razem z nią. Czarny, gęsty smog okalał jej dłonie i ten jeden dotyk, gdy prawa ręka niespodziewanie spoczęła na szyi Sasuke, wprawiła właśnie jego w nagłe odrętwienie. Zamarł, a z ust pociekła strużka krwi. Coś dziwnego działo się z jego wnętrznościami, energia witalna też jakby zaczynała uchodzić z ciała, zaś Mayumi rosła w siłę, a jej oczy pokryte bielmem jakby odcięły ją od rzeczywistości.
Sasuke, pojmując w jednym procencie to, co właśnie się działo, odepchnął ją od siebie swoimi skrzydlatymi dłońmi wyrastającymi z pleców, a sam odsunął się jeszcze trochę i wyjąc z bólu, jaki dotknął jego mózg, zakołysał się i zaczął szarpać za srebrzyste włosy. Dziwne głosy w głowie próbowały podsuwać mu mroczne wizje jego egzystencji, a on sam starał się odpędzić od szaleństwa, bitwy rozgrywającej się w głowie. Nie rozumiał, dlaczego żył, jeszcze przed chwilą godził się ze śmiercią, pożegnał ze wszystkim pewien, że wszystko przepadło i wojna w końcu pożre każdego z osobna. Był wdzięczny, iż nie musiał na to patrzeć, a tymczasem stał się tym, czego chciała władza od samego początku, czego oczekiwała; wojna miała zostać zażegnana raz na zawsze.
Mayumi nie poczuła nic poza dziwnym zerwaniem połączenia, a ujrzawszy przed oczami kilka wspomnień z życia przyjaciela, oszołomiona wciąż mruczała pod nosem słowa, które on sam w danych momentach wypowiadał. Po chwili dopiero jej krwiste tęczówki ukazały się spod bielma, a dziwna aura uciekła, całą swoją mocą chowając się w jej drobnym ciele. Oddychała ciężko, ale szybko. Uszczypnęła się szybko w policzek, chcąc upewnić się, czy to wszystko dzieje się naprawdę, a nie było tylko zwykłą jawą. Niestety zapiekło i zrozumiała, że stała się kimś sobie obcym. Nie rozumiała i nie chciała rozumieć. Pragnęła umrzeć.
Kiedyś byliśmy ludźmi.
— Sasuke… — wyszeptała jego imię, wciąż dogłębnie przerażona i stanęła obok niego pełna nadziei, że i on już rozpoznał w niej sojusznika a nie wroga. Oboje wydawali się być spokojniejsi, chociaż stracili zmysły i walczyli z dziwną potrzebą walki, z dziwną falą ekscytacji i żądzy krwi.
Kiedyś potrafiliśmy żyć.
Spojrzał na nią dziwnie obcym spojrzeniem. Jedno oko wciąż błyszczało jasno fioletową tęczówką, charakteryzującym się falistym wzorem rozciągniętym na całą gałkę oczną, a drugie, pokryte czarnym tłem i czerwonym kalejdoskopem, nadal patrzyło i widziało więcej, niż chciał przyznać. Nie była w stanie ujrzeć jego niegdyś karych, chłodnych tęczówek. Biel włosów mężczyzny, długich i napuszonych również nie przypominała jej tego Uchihę sprzed podania mutagenu. Mimo że jego skrzydła na kształt potwornych, olbrzymich rąk nie wystawały już z pleców, czarny znak przechodzący przez nos i policzki wprawiał ją w konsternację.
Jedna błyskawica wciąż okalała męską dłoń, druga zaś krążyła dziko między ramieniem. Nie panował nad siłą, jaką dysponował, dlatego w ułamku sekundy jedna z jego iskierek prysnęła niezauważalnie i z hukiem uderzyła w pancerną szybę, która trzasnęła, zamarła na dobrą sekundę i pękła, wypluwając malutkie kawałki szkła, które z impetem powbijały się w ich ciała.
— Czym my jesteśmy, do cholery?! — wrzasnęła zaskoczona Mayumi, wyrywając odłamki ze skóry, która natychmiast się regenerowała z cichym sykiem.
Spojrzeli na siebie, by wspólnie przerzucić wzrok na ten widok rzezi, jaki ujrzeli tuż przed śmiercią. Rozbite lustro leżało spokojnie na podłodze i w odbiciu ich spojrzenia ponownie się spotkały. Przed chwilą skakali sobie do gardeł, ale odzyskawszy świadomość, przestali. Niestety dziwna chęć mordu wprawiła ich w odrętwienie i nagle zaczęli rozumieć, iż stali się czymś zupełnie innym. Zmutowali i na pewno nie byli już ludźmi.
Dzisiaj żyjemy po to, by zabijać.
Dzisiaj musimy się ukrywać dla dobra pokoju.
Dzisiaj jesteśmy eksterminatorami, dbamy o porządek, urządzamy czystki, aby nie pokruszyć zawartego pokoju, żeby nie zaprzepaścić szansy i nie zbezcześcić śmierci wszystkich poległych w eksperymencie. Pracujemy dla Cienia, wyrzekając się całej naszej przeszłości i bliskich nam osób.
Jesteśmy hybrydami i to od nas zależy, czy kruchy pokój między rasami zostanie utrzymany. Wystarczy jeden zły krok i to my będziemy musieli ponieść najcięższą karę. Jeden, zły krok. Prawda, Sasuke?
Od autorki: Preludium to wstęp, nie jest to prolog. To początek tego, jak Sasuke i Mayumi zostali poddani eksperymentowi. Z czasem dowiecie się więcej, o wiele więcej, to mogę Wam obiecać. Jestem tak podjarana tą historią, że nie mogłam się powstrzymać i już dodałam pierwszy wpis, przepraszam! Wiem, że Szeptu wciąż nie skończyłam, z Perfidią stoję, a Beyond gdzieś tam zapomniany czeka. Moja głowa jednak pęka od pomysłów tutaj, więc musiałam w końcu, po prostu musiałam to dodać. O, i rozdziały nie będą długie. Będą pewnie liczyć z jakieś cztery strony, tak myślę. Rozdział pierwszy pojawi się, jak go skończę, czyli za jakiś czas.
Dobra, a teraz szczerze. Co myślicie? <3
O.O 12 trupów? To musiało fajnie wyglądać w tej scenerii XD
OdpowiedzUsuńKurcze, no po prostu ŁOŁ *.*
Moment powrotu Mayumi do życia, świetne. Walka, cudna. Co to za Mutagen? Wygląda jakby napędzał ich do rozlewu krwi O.o Hmm, można tylko przypuszczać, jakie będą przez to później problemy i sytuacje O.o
Inne rasy, co? Ten świat, który tutaj stworzysz, to już teraz mnie wciąga, a co dopiero jak nas w niego wprowadzisz XD
Strasznie ciekawe to jest *.* Na pewno będę czekać na rozdziały ^^
Psst. Póki będziesz pisać coś gdziekolwiek to mi tam pasuje, choć nie powiem, zaciekawiłaś mnie perfidia teraz XD (Mam nadzieję, że widziałaś komentarze O.O)
Pozdrawiam ^^
Prawda? Taki tuzin, ale w dużym pomieszczeniu xD
UsuńMutagen, który sprawił, że stali się trochę takimi zwierzętami. Jednak nie zapominajmy o tym, że oni dopiero co się odrodzili i tego wszystkiego nie są w stanie pohamować :D
Cieszę się, że tak Ci się podoba! Nieskromnie może z mojej strony, ale sama się w ten świat mocno wkręciłam xD
Oczywiście, że widziałam <3 Z uśmiechem na twarzy czytałam te komentarze, kochana jesteś! <3
Ja się rozpisywać nie będę, masz do tego innych xD
OdpowiedzUsuńOgólnie jest nieźle. Czytam sobie do 7 akapitu i takie wow, to jest niezłe. I wowuje przez pierwsze siedem akapitów. A później pojawia się Sasek i nie uwierzysz, pomyślałam, że ta historia byłaby ciekawsza bez niego :o Jakoś mi nie pasował. A kij wie dlaczego.
To przeczytałam jeszcze raz.
I za drugim razem jakoś mi się to ugrało. I jestem zadowolona!
Na koniec napiszę tylko:
CHCĘ JESZCZE
BUŹKA!
A to zaskoczenie :) Ważne, że za drugim razem się przyjęło xD Dzięki, Blue <3
UsuńDobra dobra dobra.
OdpowiedzUsuńNo kupuję to. Całkowicie.
Na początku pomyślałam, że to może Suigetsu haha a tam ręce z pleców wystające, a i tak nie skojarzyłam xD
Pozdrawiam :) Pisz to, na co masz ochotę :D
Awww! Super, super, super! Cieszę się bardzo <3
UsuńWbiłam sobie tutaj zobaczyć nowy szablon, a tu chuj. Rozdział. A tego się nie spodziewałam...
OdpowiedzUsuńI wiesz co? Jaram się. Poważnie i całkowicie szczerze - jaram się. Jaram się mocno i jeszcze długo nie przestanę.
Kocham takie klimaty, a w Twoim wydaniu jest to po prostu mistrzostwo.
Nawet to, że na Perfidii nie ma nowego rozdziału już mnie tak nie boli (chociaż chce się dowiedzieć, czy Sasuke nie spierdolił).
Czekam na więcej!
Pozdrawiam <3
Niespodzianka! Lubię zaskakiwać :3
UsuńSuper, jaraj się ze mną zatem! Cieszę się bardzo, że pomysł przypadł do gustu, bałam się, że jednak mój własny świat i postaci (w dużej mierze) nie spodobają się, ale wszystko przed nami!
Dziękuję, Esami, kurczę, zarumieniłam się! <3 Perfidia pojawi się wkrótce, przez to moje wolne, dość takie kratkowane, postaram się coś tam sklecić. Cierpliwości <3
Dobry wieczór.
OdpowiedzUsuńWiesz, że ja tutaj wchodziłam co dzień lub dwa w oczekiwaniu rozdziału, co nie? No, więc przedwczoraj czy tam wczoraj, patrzę szablon stary, rozdziału brak, no to z automatu smuteczek... Dzisiaj rano w chodzę i co widzę? Nowy szablon i preludium :D Normalnie z fotela się zjebałam z wrażenia xDDD Tak samo jak weszłam na Perfidię, a tam szablon nowy, normalnie pięć minut się zastanawiałam, gdzie ja weszłam, w takim szoku byłam xDDD Nigdy więcej mi tak nie rób, bo pewnego dnia me serduszko nie wytrzyma i stracisz czytelniczkę (Tiaaa, jakby to była jakaś tragedia - jak nie ja, to kto inny, co nie? ;p) Jednym słowem: padnę na zawał, a nie przestanę czytać, żeby nie było nieporozumienia! Szablon, szablon, szablon... Cała strona jest okej (komentarze czytelne, tekst posta czytelny, normalnie cud, miód oraz orzeszki), ale żeby nie było samych oh i ahów, to powiem, iż nagłówek mi się nie do końca podoba... Dobra, powiem prosto z mostu; weź wywal tego Saska, bo mi jego świecące kukuryku drażni .___. Tak, właśnie, przez włosy Sasuke nagłówek nie zawładnął moim serduszkiem w 100% procentach. Jednakże znając mnie, to do tej jasnej "plamy" na nagłówku przywyknę, więc spokojnie możesz olać moje pierdolamento pod adresem nagłówkaxDDDD Tak więc po jakiego chuja to napisałam? No cóż, Ty byłaś ze mną szczera, to chcę się odwdzięczyć. Zresztą, sama napisałaś, że prosisz o szczerość :D Okej, teraz przejdźmy do tekstu... Cóż, tutaj mam jedno "ale", które nie daje mi spokoju. Mianowicie przy opisie Sasuke miałam problem z odgadnięciem narracji, ale to pewnie przez późną godzinę... Albo znowu przystosowałam tekst (czyt. coś przegapiłam) pod siebie jak to raz zrobiłam na Perfidii (na którą czekam niecierpliwie!) xDDD Ten mutagen to niezłe kurewstwo, jak widać... Aż strach pomyśleć, co się stanie, gdy Sasek i Mayumi wydostaną się z laboratorium. No właśnie, laboratorium... Co się w nim stało oprócz podania żołnierzom mutaświństwa? Skąd tyle trupów? I kto rozwalił labo? No i, czy Mayumi i Sasek zgodzili się na bycie królikami, czy może usłyszeli "Dla dobra ludzkości musisz to zrobić!"?Ostatnia rzecz: Wcale się, kurwa, nie zdziwię jak kiedyś przeczytam, że o tym, co ich czeka, dowiedzieli się na sali operacyjnej, czy co tam było =.= Podsumowując, mamy więcej pytań niż odpowiedzi XDDD
Ja kończę, bo mi się nie uśmiecha dzielenie komentarza na dwa mniejsze :p Na koniec życzę weny, serdecznie pozdrawiam i nigdy nie przestawaj pisać, bo uduszę gołymi rękoma! Czyt: GINNY KOCHA I BĘDZIĘ KOCHAĆ TWĄ TWÓRCZOŚĆ DO KOŃCA JEJ MARNEGO ŻYWOTA <3<3<3<3
Czytałam ten komentarz chyba z X razy, bo napędzał mnie do pisania dalej i dalej. Dziękuję. Jesteś niesamowitym napędem do działania, dajesz kopa <3
UsuńKOCHAM I DZIĘKUJĘ! <3333
Nobieeeeeeeeeeeeee!
OdpowiedzUsuńZakochałam się! <3
Siedzę z takim uśmiechem na twarzy, że nie jestem w stanie napisać nic co miało by ręce i nogi xD
Trafiłaś idealnie w gust mojego serduszka i normalnie na rękach mogłabym Cię za to nosić! ;3 Chcę więcej i więcej! I przez tą Twoją wizualizacje bohaterów znowu się zauroczyłam :X Nobie, tak nie można! xD Jak się ogarnę i pozbieram po tym, co przeczytałam dostaniesz bardziej ogarnięty komentarz XD
Pozdrawiam ^^
Zeeeeek! <3 Pozostaje mi skakać z radości, że tak uważasz!
UsuńPrzyznam szczerze, że wpadłam tu dzisiaj przez przypadek. Byłam na Twoim facbook'u, bo pomyślałam, że może dodałaś nowy rozdział na Szept. I szczerze powiedziawszy... ta historia bardziej do mnie trafiła, jest bardzo oryginalna. Co dziwniejsze, raczej rzadko czytam blogi, a zwłaszcza o takiej tematyce to już wcale. Spodobało się, wciągnęłam się. Początek intrygujący, a to uwielbiam! Jestem zachwycona, co mnie dziwi. (Skoro jestem już szczera to przeczytałam pierwsze zdanie i moja myśl była "o nie, co ja w ogóle czytam.."). Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńPlus, jeśli chcesz wiedzieć to piosenka przekonała mnie by przeczytać preludium do końca. Nie żałuję!
Bardzo, bardzo się cieszę, że tak uważasz i niesamowicie mocno dziękuję za pozostawienie po sobie tak cennej dla mnie opinii <3
Usuń